Vivat Akademia
Periodyk Akademii Górniczo-Hutniczej
20 kwiecień 2024

Z cyklu sylwetki absolwentów AGH

Artur Potocki

Prezes Portalu Interia.pl

Jest absolwentem Wydziału Zarządzania Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, kierunku Zarządzanie Zasobami Ludzkimi (2002).

Motto osobiste

Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia. (Mark Twain)

Motto zawodowe

Każdy problem ma jakieś rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania nie ma problemu.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu osobistym

Mam pracę, jaką zawsze chciałem mieć – czyli taką, która codziennie przynosi mi nowe wyzwania i w której nie sposób się nudzić. Dodatkowo branża internetowa zmusza do ciągłego podnoszenia kwalifikacji, ale jednocześnie umożliwia obcowanie z najnowszymi technologiami, co jest niebywale ekscytujące. Co poza pracą? Muszę powiedzieć, że moje życie osobiste jest bardzo ściśle związane z zawodowym. Żona Ania i córka Oliwka są dla mnie największym oparciem i motywatorem do pracy i to właśnie z rodziną najefektywniej odpoczywam i ładuję akumulatory.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu zawodowym

Pracę w Interia.pl podjął jeszcze będąc na trzecim roku studiów, najpierw jako specjalista ds. promocji, następnie po dwóch latach został dyrektorem promocji. W październiku 2006 roku objął w portalu stanowisko dyrektora Marketingu & PR, a w lipcu 2008 – członka zarządu. W sierpniu 2009 roku awansował na wiceprezesa zarządu, by wreszcie – w styczniu 2011 – objąć stanowisko Pprezesa Zarządu INTERIA.PL SA. W latach 2007–2009 był również prezesem Zarządu fundacji „INTERIA 500 Funtów”, wspierającej lokalne talenty. Ponadto od października 2007 do lipca 2009 roku był członkiem Rady Nadzorczej spółki Polskie Badania Internetu oraz członkiem rady metodologicznej badania Megapanel PBI/Gemius.

Prywatnie

W wolnych chwilach staram się relaksować w kuchni – uwielbiam gotować. Jednak moja główna pasja to bieganie, ponieważ bardzo ważne dla mnie jest zachowanie balansu pomiędzy wysiłkiem fizycznym i umysłowym. Jestem maratończykiem-podróżnikiem, wraz z grupą biegających przyjaciół staramy się jak najczęściej uczestniczyć w biegach na różnych kontynentach przy okazji zwiedzając najciekawsze miejsca. To umożliwia zachowanie odpowiedniego dystansu do codziennych zmagań.

fot. arch.
fot. arch.

Andrzej Ryba

Prezes Odlewniczej Izby Gospodarczej w Krakowie

Jest absolwentem Wydziału Odlewnictwa Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w zakresie odlewnictwa żeliwa (1974).

Motto osobiste

Rodzina, ach rodzina…

Motto zawodowe

Przełożonym (prezesem, dyrektorem) się bywa – człowiekiem się jest.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu osobistym

Jestem żonaty. Żona Grażyna jest radcą prawnym. Mamy w sumie czworo dzieci, „zupełnie” dorosłych – Marcin lat 40, Tomasz lat 36, Ewa lat 34, Izabela lat 32. Mamy dwoje wnuków – Mateusz lat 8 i Gabrysia lat 2. Dzieci i wnuki są właściwym napędem i motorem inspirującym życie.

Najważniejsze osiągnięcia
w życiu zawodowym

Od ukończenia studiów, nieprzerwanie pracuję w branży odlewniczej, cały czas w jednym przedsiębiorstwie Krakowskich Zakładach Odlewniczych „ZREMB”, zaczynając od stanowiska mistrza wydziału odlewni, przechodząc przez wszystkie szczeble hierarchii zawodowej, aż do stanowiska dyrektora naczelnego w 1991 roku. Po sprywatyzowaniu firmy w 1999 roku i przekształceniu jej w spółkę akcyjną, objąłem stanowisko prezesa zarządu, które piastuję do dzisiaj.

Równocześnie działałem w stowarzyszeniach technicznych i samorządowych. W 1994 roku zostałem powołany przez Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa likwidatorem ds. przekształceń własnościowych, a od 1996 roku dodatkowo przez Wojewodę Małopolskiego. Jako likwidator przeprowadziłem sześć przekształceń przedsiębiorstw państwowych w spółki prawa handlowego w województwie małopolskim. W tym samym okresie działałem w Odlewniczej Izbie Gospodarczej oraz Małopolskiej Izbie Przemysłowo-Handlowej. Z rekomendacji Izby Przemysłowo-Handlowej, Marszałek Województwa Małopolskiego w 2004 roku powołał mnie w skład Rady Społecznej Małopolskiego Ośrodka Medycyny Pracy, w 2008 roku na przewodniczącego tej Rady.

W 2009 roku zostałem laureatem „Krakowskiego Dukata” w kategorii „Menager Roku”, konkursu organizowanego co roku przez Małopolską Izbę Przemysłowo-Handlową.

Od 2002 roku jestem prezesem Odlewniczej Izby Gospodarczej. W roku 2010 Polska przewodniczyła pracom Europejskiego Komitetu Zrzeszeń Odlewni CAEF – The European Foundry Association z siedzibą w Düsseldorfie. W tym okresie reprezentując polskie odlewnictwo, zostałem wybrany do pełnienia funkcji Prezydenta Europejskiego Komitetu Zrzeszeń Odlewni CAEF.

Odlewnictwo było i pozostanie moją największą pasją zawodową, którą realizuję również poprzez uczestnictwo w Stowarzyszeniu Technicznym Odlewników Polskich od 1975 roku i obecnie jestem członkiem Rady Programowej „Przeglądu Odlewnictwa” – wydawnictwa Stowarzyszenia Technicznego Odlewników Polskich.

Prywatnie

Szczególnie interesuję się geografią, tak świata, jak i Polski, historią, ze szczególnym uwzględnieniem historii współczesnej oraz sportem. Bardzo lubię coroczne, rodzinne wyjazdy na narty, głównie w Dolomity oraz podróże tak po Europie, jak i innych kontynentach. Wakacyjne podróże to także wyjazdy rodzinne np. na Mazury, Kaszuby, do Chorwacji, na Węgry czy do Hiszpanii.

Szczególne wspomnienia
z okresu studiów w AGH

Z okresu studiów wspominam miło kadrę profesorską, szczególnie pana profesora Sędzimira, który uczył mnie chemii fizycznej.

Marzenia prywatne, zawodowe

Chcę dokończyć budowę nowej odlewni staliwa i uruchomić produkcję.

Prywatnie chciałbym mieć więcej czasu, aby spędzać go z rodziną, a zwłaszcza z wnukami i realizować swoje zainteresowania.

fot. arch.
fot. arch.

Włodzimierz Skalski

Solista Opery Śląskiej w Bytomiu

Jest absolwentem Wydziału Geodezji Górniczej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w zakresie geodezji górniczej (1982) oraz Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej (1985).

Motto osobiste i motto zawodowe

Od wielu już lat przyświeca mi sentencja rzymskiego filozofa Seneki –

Adhibe rationem difficultatibus – W trudnościach odwołuj się do rozumu.

Rozwijając ją sądzę, że rozwaga w podejmowaniu osobistych i zawodowych decyzji daje szansę na uniknięcie wielu kłopotów.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu osobistym

Moim największym życiowym sukcesem (odpukuję w niemalowane) jest moja rodzina. Wspaniała, cudowna żona Katarzyna – znakomita solistka baletu Opery Śląskiej (obecnie na emeryturze) i moja duma, syn Piotr, 21-letni student Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, są szczęściem i sensem mojego życia.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu zawodowym

Z zawodowego punktu widzenia moje życie można podzielić na dwa okresy: okres studiów na obu, jakże różnych krakowskich uczelniach i okres kariery artystycznej.

fot. arch.

Studia na Wydziale Geodezji Górniczej AGH były świetną szkołą ścisłego, niezależnego myślenia. Wydział ten, dowodzony przez prof. Józefa Wędzonego, był szalenie zintegrowany. Coroczne praktyki, rajdy turystyczne, tak popierane przez dziekana wydziałowe kabarety, stanowiły humanistyczną enklawę wśród całek i krakowianowych macierzy.

To zapewne wydziałowa atmosfera wyzwoliła we mnie odwagę, aby na czwartym roku rozpocząć równoległe studia muzyczne. Inny świat, inni, równie sympatyczni ludzie i wreszcie po sześciu latach, a właściwie na szóstym, ostatnim roku angaż w Operze Krakowskiej. Debiut – partia Arsamenesa w operze G.F. Haendla „Kserkses”, pierwsze przedstawienia, pierwsze zagraniczne tournee i jak to czasami bywa – przeprowadzka.

Opera Śląska w Bytomiu kierowana przez dyr. Napoleona Siessa była w tym czasie nieprzypadkowo nazywana „kuźnią talentów”. Już w pierwszym sezonie dostałem ogromną artystyczną szansę. Marzenie wszystkich młodych barytonów – partia Figara w operze G. Rossiniego „Cyrulik Sewilski” była pierwszą, udaną okazją do zmierzenia się z wielką, belcantową rolą. Potem przyszły następne: Oniegin w „Eugeniuszu Onieginie” P. Czajkowskiego, Alfio w operze P. Mascagniego „Cavaleria Rusticana”, Torreador w „Carmen” G. Bizeta, Miecznik w „Strasznym Dworze” S. Moniuszki, Marcello w „Cyganerii” G. Pucciniego, Nabucco w „Nabuccu” G. Verdiego. W sumie ponad 20 pierwszoplanowych ról operowych, które zaśpiewałem w Bytomiu, a także w Teatrze Wielkim w Łodzi i Poznaniu, w Operze Krakowskiej, Wrocławskiej, Szczecińskiej, Bydgoskiej.

Współpracowałem z wieloma wspaniałymi reżyserami operowymi, m.in. z Laco Adamikiem, Henrykiem Konwińskim, Markiem Grzesińskim, Robertem Skolmowskim i Wiesławem Ochmanem. Ten wspaniały, światowej sławy tenor, absolwent Wydziału Ceramicznego AGH, był dla mnie przykładem, że umiejętność stosowania całek oznaczonych niekoniecznie musi stanowić przeszkodę w rozwoju kariery artystycznej. W reżyserii Wiesława Ochmana przygotowałem na nowo i zaśpiewałem kilka partii operowych (Miecznik, Oniegin, G. Germont w Traviacie), a niezapomnianym wydarzeniem był wspólny występ w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie z okazji 90-lecia AGH. Realizując swoje młodzieńcze marzenia miałem i mam nadal możliwość poznawania wielu niezwykle ciekawych ludzi, krajów, kultur i doznawania tego niezwykłego zastrzyku adrenaliny, który wiąże się z koncertowym występem.

fot. arch.

Prywatnie

Prywatnie jestem domatorem. Charakter mojej pracy powoduje, że Dom! jest miejscem szczególnie pożądanym. Uwielbiam sport: tenis, crossową jazdę na rowerze, windsurfing, a przede wszystkim zimowe wypady na narty. Narciarstwo alpejskie jest dla mnie okazją do kolejnej dawki pozytywnych emocji. Muszę się pochwalić, że ostatnio w Ogólnopolskich Narciarskich Zawodach Geodetów w Slalomie Gigancie dwukrotnie udało mi się zająć czołowe miejsca. Wakacje zwykle spędzamy w Darłowie – to rodzinne miasto mojej żony. Pobliskie jezioro Bukowo daje możliwość uprawiania wspólnie z synem windsurfingu, a szum morza i piękna plaża uspokaja nerwy i ładuje akumulatory na nowy sezon.

Szczególne wspomnienia
z okresu studiów w AGH

Studia na Wydziale Geodezji Górniczej AGH są dla mnie jednym wielkim, niepowtarzalnym wspomnieniem. Złożyło się na to wiele czynników: atmosfera wydziału, znakomita kadra naukowa i wspaniali, pełni „inwencji” koledzy. Nie bez znaczenia był również okres, w którym przyszło nam studiować. Był to czas przełomu, przełomu w sposobie postrzegania pryncypialnych prawd, okres, w którym nasz naturalny, młodzieńczy bunt, był częścią buntu całego społeczeństwa. Strajk w sali głównej budynku C-4, budynku, którego byliśmy gospodarzami, msze w katedrze na Wawelu, wreszcie stan wojenny to niezapomniane, nie zawsze miłe doświadczenia. Na naszych oczach rodziła się wtedy nowa, moralna jakość, a my byliśmy świadkami i uczestnikami tamtych wydarzeń.

Nie należy zapominać, że studiowaliśmy w Krakowie. Młodopolska atmosfera zaklęta w murach tego miasta, jego urok i wdzięk niejednokrotnie prowokowała nas do wielu szalonych zachowań. Zresztą, jak powszechnie jest wiadomym – Książę Krak założył Kraków specjalnie z myślą o studentach. Było fajnie, a czasami nawet bardzo i myślę, że studenci z „Lalki” B. Prusa niejednokrotnie potakiwaliby nam z podziwem… ale o tym sza, było, niestety minęło.

fot. arch.

Przyjaźnie, które przetrwały z okresu studiów

Nie będę podawał ni nazwisk, ni imion. Musiałbym wymienić większość naszego roku, a na pewno całą grupę „Geodezji Górniczej”. Co roku spotykamy się w górach – legendarny „Ciapas” – tylko mężczyźni, czasami jakieś zloty w Krakowie, a zawsze (jak terminy pozwolą) ścigamy się na Ogólnopolskich Narciarskich Zawodach Geodetów w Korbielowie. Może trochę przesadziłem z tym całym rokiem, ale charakter naszego wydziału, z jego grupowymi praktykami, corocznymi gwiaździstymi rajdami spowodował, że liczba przyjaźni i sympatii jest rzeczywiście wyjątkowa.

Marzenia – prywatne, zawodowe

W moim wieku, mając już 53 lata, trudno o jakieś spektakularne marzenia. Nie znaczy to, że szczególnie zawodowo uważam się za człowieka w pełni spełnionego. Chciałbym bowiem zaśpiewać jeszcze kilka ról, których dotychczas unikałem ze względu na zbyt wielkie obciążenie głosu. Poważnie zastanawiam się nad rozpoczęciem pracy pedagogicznej, aby swoje zawodowe doświadczenia przekazać młodszym pokoleniom. W życiu osobistym i rodzinnym życzyłbym sobie jak najmniej „atrakcji i niespodzianek”. Pożądanym było by, aby nadal było tak fajnie, jak jest.

fot. arch.

Piotr Uszok

Prezydent Katowic

Jest absolwentem Wydziału Elektrotechniki, Automatyki i Elektroniki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, kierunku metrologia elektryczna. W latach 1987–1988 ukończył studia podyplomowe na Wydziale Mechanicznym, a w 2005 roku studia podyplomowe z zakresu funduszy europejskich na Politechnice Śląskiej.

Motto osobiste

Planuj tak, jakby było ci dane wiele lat życia, ale żyj tak, byś następnego dnia mógł odejść.

Motto zawodowe

Jeżeli cokolwiek robisz rób to z pasją, wtedy nie będziesz liczył czasu, a efekty przerosną oczekiwania.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu osobistym

fot. arch.

Trudno mówić o życiu osobistym w kategorii osiągnięć. Powiedziałbym raczej co udało mi się stworzyć. Mam wspaniałą żonę, z którą jestem od 31 lat, dwie kochane córki, dla których nie zawsze miałem wystarczająco dużo czasu. Rodzina zawsze była dla mnie sprawą najważniejszą. Takie wzorce wynieśliśmy z naszych domów rodzinnych i to chyba nam się udało. Mieszkam w południowej dzielnicy Katowic, jednej z najbardziej zielonych dzielnic naszego miasta. Jest wiele wspaniałych miejsc na świecie, warto je zobaczyć, ale obecnego miejsca zamieszkania nie zamieniłbym na żadne inne.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu zawodowym

Po ukończeniu studiów pracowałem na KWK Murcki w pionie urządzeń elektrycznych podstawowych, zajmując kolejno stanowiska kierownicze do nadsztygara urządzeń elektrycznych podstawowych.

W 1990 roku zaangażowałem się w działalność publiczną, zostałem radnym Rady Miasta Katowice, w 1994 roku wiceprezydentem miasta. Od 1998 roku jestem Prezydentem Miasta Katowice. Równolegle pełniąc funkcję Prezydenta Miasta w latach 1999–2003 byłem prezesem Związku Miast Polskich oraz sekretarzem polskiej delegacji do Kongresu Władz Lokalnych i Regionalnych Rady Europy w Strasburgu. W latach 2003–2007 byłem prezesem Zarządu Unii Metropolii Polskich, a od 2007 roku sekretarzem tej organizacji. Od 2003 do kwietnia 2011 roku pełniłem funkcję współprzewodniczącego Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.

fot. arch.

Kończąc studia wydawało mi się, że do końca życia zostanę inżynierem – technika była moją pasją. Wielki przewrót w 1989 roku rzucił mnie w nurt życia publicznego i społecznego. Nigdy wcześniej nie planowałem kariery samorządowej. Tak jednak czasem bywa, los rzuca nas na nowe ścieżki życia. Myślę, że w tej nowej roli odnalazłem się całkiem dobrze. Zawsze pasjonowało mnie działanie na rzecz społeczności, w której się znajdowałem. Bycie osobą publiczną nie jest łatwe, ciągła presja społeczna i medialna stanowi pewne obciążenie, jednak z perspektywy tych lat mogę powiedzieć, że generalnie lubię to. Najlepszym podziękowaniem jakie otrzymałem to wyniki wyborów w wyborach bezpośrednich, które obowiązują w Polsce od 2002 roku. Trzykrotnie wygrywałem w pierwszej turze, mimo że na przykład w 2002 roku opozycja „wystawiła” w wyborach na prezydenta kandydata także o nazwisku Uszok. Wówczas, na 12 startujących kandydatów, drugi kandydat Uszok zdobył 4 miejsce, w ogóle nie pokazując się i nie wydając złotówki na kampanię. To dowodzi, że warto angażować się w działalność publiczną, warto dużo pracować, warto ufać ludziom i poświęcać im wiele czasu. Fakt, iż mieszkańcy Katowic trzykrotnie w bezpośrednich wyborach decydowali o tym, że nadal pełnię tę zaszczytną funkcję, stanowi najlepsze podziękowanie za działalność publiczną i to sobie najbardziej cenię i szanuję.

Prywatnie

Fakt, iż od wielu lat sprawuję publiczne funkcje znacznie utrudnia mi znalezienie wolnego czasu na realizację moich pasji i hobby. Do najważniejszych zaliczam jazdę na nartach, rowerze, pływanie i oczywiście coś, co pozostało mi po studiach – gra na gitarze i śpiewy w gronie przyjaciół. Często znajdując się w gronie znajomych wracamy do czasów studenckich i śpiewamy piosenki z tego okresu, czuję się wtedy wyjątkowo dobrze. Lubię też fotografować, obserwować ludzi i przyrodę przez obiektyw. Twierdzę, że nie sztuką jest patrzeć, lecz sztuką jest dostrzec.

Szczególne wspomnienia z okresu studiów w AGH

Czas moich studiów to czas Kardynała Wojtyły, spotkania w „Beczce” u Dominikanów, czarne juwenalia w związku ze śmiercią Stanisława Pyjasa. To data 16 października 1978 roku – wybór Kardynała Wojtyły na Papieża, jego pierwszy przyjazd do Polski i Krakowa, to spotkanie na Skałce, to msza na Błoniach – był to wspaniały okres.

Studiując w AGH poznałem wielu wspaniałych profesorów i wykładowców. Bez wątpienia do osób wyjątkowych należał wówczas docent Bierski – wykładał matematykę – perfekcyjnie. Pewnego dnia przyszliśmy na wykład – miał wtedy urodziny. Postanowiliśmy wręczyć mu kwiaty, licząc na skrócenie wykładu. Niestety, nic z tego nie wyszło. Docent przyjął życzenia, odebrał kwiaty, przełamał je wpół i włożył do teczki. Wykład trwał przez cały zaplanowany czas.

Czas studiów to juwenalia i spotkania w klubach studenckich, fajni ludzie, koledzy i przyjaźnie. Niestety, studiując na Wydziale Elektrotechniki, Automatyki i Elektroniki nie było zbyt wiele czasu, by z tych możliwości korzystać. Przez pierwsze dwa lata mieszkałem w akademiku przy ul. Reymonta, zawsze zazdrościłem kolegom studentom z Wydziału Odlewnictwa – oni znajdowali czas na zabawę.

fot. arch.

Przyjaźnie, które przetrwały z okresu studiów

Niestety, nie ma ich wiele, tak naprawdę z dwoma kolegami utrzymuję kontakt. Największe przyjaźnie powstały podczas szkoły średniej.

Marzenia – prywatne, zawodowe

Mam bardzo mało czasu na marzenia, ale nie ukrywam, że takie mam. Chciałbym dokończyć w tej kadencji istotne dla Katowic inwestycje, dla których mamy gotowe projekty i znaczące dofinansowanie z Unii Europejskiej. Mam tu na myśli między innymi budowę Międzynarodowego Centrum Kongresowego i sali koncertowej wraz z zapleczem administracyjnym dla Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Obiekty te mają powstać wraz z nowym Muzeum Śląskim (inwestycja Urzędu Marszałkowskiego) na terenach po Kopalni Katowice – tuż obok Spodka. Inwestycje te to symbol zmieniających się Katowic i zmieniającego się Śląska. Obiekty te są realizowane na terenach, gdzie jeszcze kilkanaście lat temu funkcjonowała Kopalnia Katowice, gdzie pracowało ponad 2 tysiące górników, teraz w miejscu tym powstaje „kopalnia kultury”. Sumaryczna wartość tych inwestycji wraz kompleksową modernizacją Spodka oraz budową nowego układu komunikacyjnego to kwota ponad 1 mld złotych. Działania te wpisują się w realizację jednego z naszych zadań strategicznych – Katowice Europejską Stolicą Kultury 2016. Marzeniem moim jest to, by Katowice zostały Europejską Stolicą Kultury i myślę, że przy wsparciu Krakowa mamy na to ogromną szansę i na to liczymy.

Moim bardzo osobistym marzeniem jest mieć więcej czasu dla rodziny, w szczególności dla żony. Mam świadomość, że moja działalność publiczna wyklucza realizację tego marzenia, ale myślę, że po zrealizowaniu kluczowych wyzwań zawodowych przyjdzie i na to czas. Tak jak powiedziałem, życie rodzinne zawsze miało dla mnie bardzo dużą wartość i to przesłanie chciałbym wypełnić treścią. Tak w życiu bywa, że najbardziej cenimy to, czego nam najbardziej brakuje.

fot. arch.

Marek Sowa

Marszałek Województwa Małopolskiego

Jest absolwentem Wydziału Zarządzania Akademii Górniczo-Hutniczej, kierunku zarządzanie i marketing (2003).

Motto osobiste i motto zawodowe

W życiu i w pracy kieruję się jedną zasadą, która sprawdza się we wszystkich sytuacjach. Ta zasada brzmi:

Od siebie wymagaj więcej niż od innych.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu osobistym

Czuję się człowiekiem szczęśliwym głównie dlatego, że za największe osiągnięcie i życiowy sukces uważam moją rodzinę. Moja żona Iwona i dwaj synowie: 17-letni Michał i 7-letni Mateusz są dla mnie największym szczęściem, dla którego warto poświęcać wszystko. Póki co są dla mnie także bardzo wyrozumiali i mimo narzekania zarówno żona, jak i synowie rozumieją i na razie tolerują mój „pracoholizm” i zaangażowanie w pracę. Bardzo im za to dziękuję.

fot. arch.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu zawodowym

Jestem znakomitym przykładem słuszności powiedzenia, że „na naukę nigdy nie jest za późno”. Po maturze bardziej interesowało mnie szybkie zyskanie finansowej samodzielności niż poszerzenie swoich horyzontów myślowych, dlatego o studiach zacząłem myśleć znacznie później. Kiedy zacząłem zawodowo działać w samorządzie i coraz bardziej angażować się także w życie publiczne zauważyłem, że zaczyna brakować mi zwyczajnie umiejętności i wiedzy. Szybko doszedłem także do wniosku, że dobre studia to konieczność, jeśli chcę planować dalszą karierę. Mimo bycia już mężem i ojcem podjąłem studia magisterskie na Wydziale Zarządzania Akademii Górniczo-Hutniczej, które ukończyłem w 2002 roku z wynikiem bardzo dobrym, z czego jestem szczególnie dumny. Potem przyszła kolej na obronę pracę magisterskiej w marcu 2003 roku i tak po latach nadrobiłem zaległości z młodości. Dziś trochę żałuję, że nie miałem już czasu na podjęcie studiów podyplomowych czy ciekawego stażu np. w jakiejś międzynarodowej instytucji – to zawsze pomaga i daje lepszą orientację w problemach, jakie trzeba podejmować „tu i teraz”. Ostatni etap nauki wiązałem z wypełnianiem obowiązków zawodowych – pracowałem już wtedy w Urzędzie Marszałkowskim będąc zastępcą dyrektora Kancelarii Zarządu u marszałka Janusza Sepioła. Niestety, praca nie zostawiała mi zbyt wiele czasu na dodatkową naukę. Co dziś wywołuje uśmiech także moich bliskich to fakt, że wówczas wydawało mi się, że nie można być bardziej zapracowanym. Teraz już wiem, że jednak można.

fot. arch.

Prywatnie

Interesuję się od dawna socjologią i polityką. To w pewnym stopniu uzupełnia moją aktywność publiczną. W wolnych chwilach lubię też sport, zarówno jako widz, jak i od tej bardziej aktywnej strony – uwielbiam z synami pojeździć na rowerze czy zwyczajnie pograć w piłkę. Na wakacyjne wojaże całą rodziną upodobaliśmy sobie Chorwację. Jeździmy tam od lat. A ponieważ nie jestem i nigdy nie byłem zwolennikiem zorganizowanych wczasów polegających głównie na leżeniu na plaży to lubimy podróżować i zwiedzać różne miejsca. Dlatego na urlopie wolę mieć wolną rękę, wynająć samochód i jeździć po miejscach, które mnie i moją rodzinę interesują. Pasję podróżniczą rozwijam także, w miarę możliwości, przy okazji pełnienia obowiązków. Wiele nowych miejsc poznałem dzięki pracy, byłem w wielu ciekawych miejscach Europy, ale także w Indiach, USA czy Chinach.

Szczególne wspomnienia z okresu studiów w AGH

Jak już wspominałem, studia w AGH łączyłem z normalnym życiem i obowiązkami męża i ojca. Mając rodzinę i pracę trochę odróżniałem się od reszty roku. Byłem starszy od koleżanek i kolegów z roku, jednak nigdy ani mnie ani im to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie – gdy trzeba było wybrać starostę roku, to zostałem nim ja, bo doceniano przewagę „życiowego doświadczenia”. Jednak muszę też przyznać, że te moje studia pod jednym względem były trochę „niepełne”. Praca i inne obowiązki sprawiły, że ominęło mnie tzw. życie studenckie. Miłe jednak było to, że wszyscy byli młodsi ode mnie, a ja przez to czułem się znacznie młodziej.

Z czasów obrony pracy magisterskiej bardzo miło wspominam prof. Wiesława Waszkielewicza, dziekana wydziału. Był wymagający, ale jednocześnie bardzo spolegliwy – rozumiał, że czasem student, zwłaszcza starszy, ma też inne obowiązki. To dzięki temu mogłem obronić swoją „magisterkę” w dogodnym terminie, który nie kolidował z moją pracą w urzędzie. W pamięci utkwił mi też jeden egzamin, u dr. Adama Stawowego. Doktor Stawowy jako wykładowca był dość ostry i wymagający. Dlatego nawet nie zdziwiło mnie, kiedy przed egzaminem zapowiedział wszystkim studentom, że nie będzie żadnej taryfy ulgowej, a jeśli ktoś się nie przygotował dobrze, to niech lepiej od razu odpuści i wyjdzie z sali, żeby nie tracić jego czasu na próbę „prześlizgnięcia się” przez egzamin. Z grupy studentów tylko ja, w akcie heroicznej odwagi, wstałem i wyszedłem. I była to dobra decyzja – bez problemu zdałem w drugim terminie.

Przyjaźnie, które przetrwały z okresu studiów

Z każdego etapu nauki czy pracy zostają jakieś znajomości, czy zwyczajne ludzkie sympatie. Podobnie było w AGH – choć nie brałem udziału w pełni życia towarzyskiego, to z niektórymi do dziś mam bardzo dobre relacje. Mam dwie świetne znajome z roku, Kasię i Asię (nazwiska zachowam dla siebie), z którymi studiowałem. Podtrzymujemy te kontakty i do tej pory zdarza się nam w mniej lub bardziej prywatnych sprawach zadzwonić do siebie.

fot. arch.

Marzenia – prywatne, zawodowe

Mając 44 lata czuję, że udało mi się z życia wiele skorzystać zarówno w wymiarze osobistym, jak i zawodowym, ale nie uważam, żebym był człowiekiem spełnionym. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że jeszcze wiele przede mną. Na pewno pełnienie funkcji Marszałka Wojewdztwa Małopolskiego jest zaszczytem i moim osobistym, zawodowym sukcesem. Jednak patrzę na to nie jak na osiągnięcie jakiegoś ostatecznego celu, ale raczej jak na misję do wypełnienia. Wbrew temu jak sądzi wielu, działalność publiczna, polityczna wymaga wielkiego zaangażowania, a dodatkowo marszałek województwa choć to funkcja prestiżowa to również mająca bardzo konkretne cele. Tym najważniejszym celem jest dalszy rozwój Małopolski jako jednego z najważniejszych regionów Polski. Wówczas zdecydowanie łatwiej będzie mi osiągnąć kolejny życiowy i zawodowy cel, i zrealizować marzenie, którym jest zostać marszałkiem na kolejną kadencję.

Co do marzeń o charakterze prywatnym, osobistym to związane są głównie z moją rodziną. Przez zaangażowanie w pracę nie jestem w stanie spędzać z nimi tyle czasu ile bym chciał i dlatego chciałbym kiedyś mieć dla nich tyle czasu ile oni będą ode mnie potrzebowali. Tak, czas spędzany z rodziną bez ograniczeń i nie tylko od święta to chyba takie moje osobiste marzenie.


Paweł Włodarczyk

Honorowy Konsul Chorwacji,
Prezes Polsko-Chorwackiej Izby Przemysłowo-Handlowej

Jest absolwentem Wydziału Metalurgicznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie o specjalności fizyka metali i metaloznawstwo (1982). Ukończył studia podyplomowe z zakresu spawalnictwa w AGH oraz zarządzania przedsiębiorstwem w Akademii Ekonomicznej w Krakowie.

Motto osobiste

Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno. (ks. J. Twardowski)

Motto zawodowe

Uparcie dąż do wyznaczonego celu, a w końcu go osiągniesz.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu osobistym

Żonaty, żona Jolanta, również absolwentka AGH. Moja rodzina jest dla mnie oparciem, pomocą w trudnych chwilach i radością, kiedy wracam późno do domu. Mogę liczyć zawsze na wyrozumiałość najbliższych i dzięki temu mogę prowadzić aktywne życie zawodowe i aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym.

Najważniejsze osiągnięcia w życiu zawodowym

fot. arch.

W latach 1994–2006 pełniłem funkcję prezesa Polskiego Związku Narciarskiego. Za mojej prezesury narciarstwo polskie osiągnęło największe sukcesy sportowe i organizacyjne w swojej historii. Udało mi się stworzyć profesjonalne warunki uprawiania tego sportu takim zawodnikom jak A. Małysz i J. Kowalczyk. W latach 2004–2005 pełniłem funkcję wiceprezesa PKOL. Od 1989 roku prowadzę przedsiębiorstwo Polteron Firma Inżynieryjna Sp. z o.o. Jestem członkiem Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska. Od 2009 roku jestem prezesem Polsko-Chorwackiej Izby Przemysłowo-Handlowej, a od stycznia 2011 roku pełnię zaszczytną funkcję Konsula Honorowego Republiki Chorwacji w Krakowie. Zostałem odznaczony Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski.

Szczególne wspomnienia z okresu studiów w AGH

Ogólnie rzecz biorąc, z dzisiejszego punktu widzenia okres studiów w AGH należy w moim życiu do najpiękniejszych. Członkowstwo w Klubie Narciarskim FIRN nauczyło mnie jeździć dobrze na nartach i zwiedzić ciekawe regiony górskie i stacje narciarskie, choć głównie w krajach „demoludu”. Do dziś nie zapomnę i szczycę się tym, że uczestniczyłem w obozie tego klubu i jeździłem na nartach w lipcu, w Tatrach, po słowackiej stronie. Dzisiaj, niestety jest to już niemożliwe. Mile wspominam uczestnictwo w Studenckim Klubie Przewodników Górskich, w sekcji tatrzańskiej. Zdobyłem uprawnienia przewodnika tatrzańskiego, choć to nie najważniejsze, bo fascynującą sprawą było dokładne zwiedzenie całych Tatr Polskich i Słowackich, wyjścia na wszystkie najważniejsze i najwyższe szczyty Tatr. Dzisiaj, kiedy życie zawodowe i rodzinne zabiera cały wolny czas, wypad do Zakopanego, choć tylko na jeden dzień, wzbudza we mnie miłe wspomnienia z lat studenckich. Ze wszystkich egzaminów, jakie zdawałem na uczelni najbardziej pamiętam egzamin z krystalografii u prof. Stanisława Gorczycy. Na jeden z trudniejszych egzaminów poszedłem w ostatnim terminie i w ostatniej czteroosobowej grupie. Pan profesor w swoim gabinecie zadał nam wszystkim wspólne pytanie, na które niestety nie potrafiliśmy odpowiedzieć. W tym czasie, kiedy pociliśmy się nad tym pytaniem pan profesor na tablicy wykonywał statystykę z ocen, jakie uzyskali studenci całego roku metalurgii z tego egzaminu.

W pewnym momencie na twarzy profesora pojawił się niespodziewany uśmiech i zadowolenie, po czym pomijając zadane wcześniej pytanie zadał każdemu z nas bardzo krótkie i łatwe pytania, na które umieliśmy wszyscy odpowiedzieć. W trakcie odpowiadania w naszych indeksach pojawiła się ocena „dobry”. Zdumieni i szczęśliwi zrozumieliśmy, że profesor nie chciał popsuć sobie dobrej statystyki.

fot. Stanisław Malik

Przyjaźnie, które przetrwały z okresu studiów

Z pewnością wiele znajomości i koleżeństwa pozostaje każdemu po ukończeniu studiów, choć zazwyczaj są one rozproszone po całej Polsce, a nawet świecie. Podobnie jest u mnie. Ale przyjaźń z tego okresu, którą najbardziej sobie cenię jest właśnie z AGH. A zrodziła się w nietypowych okolicznościach. Jako student, z powodu późnego powrotu z obozu szkoleniowego na przewodnika tatrzańskiego musiałem indywidualnie zaliczać krystalografię u ówczesnego dr Stanisława Skrzypka. Zgłosiłem się do niego i umówiłem na konkretny dzień i godzinę. Pan doktor przyjął mnie w swoim gabinecie, zadał 5 pytań, na które musiałem pisemnie odpowiedzieć i nie mówiąc nic wyszedł. Po pół godziny męczarni udało mi się jakoś na te pytania odpowiedzieć, czy dobrze nie wiedziałem. Czekałem więc na powrót pana doktora. Minęła godzina, on nie wrócił, minęło półtorej, jego nadal nie ma. Postanowiłem wyjść na korytarz z myślą, że może Go gdzieś spotkam. Niestety, wyjść nie mogłem, bo drzwi były zamknięte na klucz! Po trzech godzinach nieobecności doktor wrócił. Jak się później – po wielu już latach – okazało, pan doktor, dzisiaj już profesor AGH i mój wielki przyjaciel i przyjaciel rodziny, zamknął drzwi z przyzwyczajenia na klucz i poszedł do sąsiedniej firmy CYFRONET, zapominając o wystraszonym studencie, robiącym u niego w gabinecie zaliczenie. Ja zaliczyłem wówczas tę krystalografię, ale słodką tajemnicą jest co miało wpływ na to zaliczenie. W takich to okolicznościach zrodziła się nasza przyjaźń.

Hobby i rzeczy, którymi można się pasjonować

Moje hobby w okresie letnim to głównie góry (jestem przewodnikiem tatrzańskim) i ogród. Mam z wyboru duży ogród, który co roku usprawniam i udoskonalam. Jest on moją wiosenną pasją. Zatrudniam ogrodnika do wszystkich prac ogrodowych, ale ogrodnik wie, że są miejsca w ogrodzie przeznaczone wyłącznie dla mnie. Zimą oddaję się pasji jeżdżenia na nartach. Zdążyłem zaliczyć wszystkie lodowce w Europie, jeździłem na nartach w Kanadzie, Japonii, Nowej Zelandii i USA.

Marzenia prywatne i zawodowe

Każdy człowiek zapewne, niezależnie od wieku, ma swoje marzenia. Moim prywatnym marzeniem w moim wieku jest znalezienie dłuższego wolnego czasu i spędzenie go razem z rodziną, bez telefonu i komputera. Wiem, że jest to w dzisiejszych czasach niemal niemożliwe, musiałbym przecież zrezygnować z wielu podjętych zobowiązań, które dają mi wielką satysfakcję. Dlatego cieszę się z każdej wolnej chwili spędzonej w górach czy nad morzem, zwłaszcza chorwackim. Jedynym wyjątkiem dla mnie, kiedy odkładam bezwzględnie wszystkie sprawy zawodowe do kąta są święta Bożego Narodzenia. O nich zawsze z całą rodziną marzymy. Chciałbym, aby moja praca zawodowa dawała mi nieprzerwanie wiele satysfakcji, a firma Polteron, którą kieruję miała swój znaczący udział w modernizacji i budowie przemysłu, szczególnie energetycznego w Polsce. Lubię pracę zawodową i społeczną, a marzeniem moim jest, by iść na emeryturę dopiero w wieku 80 lat. Pełniąc funkcję Konsula Honorowego Republiki Chorwacji, chciałbym znacznie przybliżyć ten kraj zwłaszcza mieszkańcom południowej Polski. Jak źródła historyczne podają, zanim Chorwaci dotarli do wybrzeży Adriatyku, dzisiejszych swoich terenów, to wcześniej przez kilka wieków przebywali na terenie Małopolski i Krakowa, czego dowodem są liczne opracowania historyczne i pozostałości po ich działaniach i nazewnictwie.

Wiem, że nie mógłbym osiągnąć tego wszystkiego co mam, co czynię i co chciałbym w przyszłości robić gdyby nie moi rodzice, którzy stworzyli mi ku temu warunki i moja żona wspierająca mnie we wszystkich moich poczynaniach, za co im niezwykle z tego miejsca gorąco dziękuję.

Kolumnę redaguje
Małgorzata Krokoszyńska